To zdjęcie zrobiłam dziś z rana,
forsycja żółcią obsypana.
Bazie jak z mirażu,
po tygodniu bez wyrazu.
A ja po dzisiejszym dniu, wielce uradowana.

Mimo wszystko, wspaniałe to święto było,
syna z rodzinką ugościłam,
kilka telefonów do rodziny i braci wykonałam,
serdecznie sobie pogadałam.
Rankiem mądrego kazania wysłuchałam,
o zmartwychwstaniu, czego nie pojmuję
ale nad tym nie główkuję.
Innych dekoracji świątecznych multum mam,
sama je sobie wykonałam,
ale tu się nimi nie chwalę.
Kto chce to znajdzie je na mym blogu
Spod moich rąk
Tu zaglądającym, oszczędzam mych mąk.
P.s Poprzednie zdjęcie przed rozwinięciem,
we wcześniejszym wpisie.